Tytuł: CafeBocian - Strona Rodziców :: Grupa z nazwÄ… od 12 marca do 30 kwietnia 2008

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:43
#1

Jesteśmy umówieni na spotkanie po piorodzie w ostatnią sobotę stycznia (31-01-0 na godzinę 14.oo w Cafe Bocian. A wcześniej czekamy na wieści od Was jak było i jak jest.

Jagoda i Rafał
_________________
Rafał Wawrzyniak
Administrator serwisu CafeBocian.pl

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:43
#2

Witamy
Czyżbyśmy byli pierwsi?
Zofia Helena przyszła na świat 24 czerwca o godz. 17.05. 3460 g, 10 Apgar i wszystko ok. Napiszę więcej, jak już będę mogła normalnie siedzieć
A póki co, trzymamy kciuki za resztę i pozdrawiamy

__________
Ola i Marcin

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:43
#3

Witamy
Czyżbyśmy byli pierwsi?
Zofia Helena przyszła na świat 24 czerwca o godz. 17.05. 3460 g, 10 Apgar i wszystko ok. Napiszę więcej, jak już będę mogła normalnie siedzieć
A póki co, trzymamy kciuki za resztę i pozdrawiamy

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:44
#4

Gratulacje dla dzielnej Zofi Helenki no i oczywiście rodziców.
_________________
Agnieszka i Tomek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:44
#5

No hej!!! Gratulacje! Fajnie macie i w ogóle. Bo my jeszcze z niecierpliwością czekamy Także na Twoją opowieść Olu. Gdzie rodziliście i jak było. Oczywiście jak Cię pupa przestanie boleć Pozdrowionka

_____________
Monika i Mariusz

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:46
#6

Chyba się zaczyna. Pierwszy skurcz, to i tamto. Jest niedziela, kwadrans po północy. Normalni ludzie o tej porze imprezują. Zobaczymy czy coś się wydarzy...
_____________
Monika i Mariusz

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:46
#7

A jednak!!!! O 12:30 na Polnej. O 17:58 urodziła się córka Patrycja. 3150g i przeurocza. Monika fantastyczna! Popłakałem się! Ale jestem szczęśliwy! Pozdrawiam!

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:46
#8

Serdecznie Wam gratulujemy !!! Mamusiom za ten cały ból i trud, dzidziusiowi, że tak dzielnie przeszedł tę drogę i tatusiom, że wspierali swoje skarby
My jeszcze czekamy - 37 tydzień mija, dźwigam już 3300 i póki co nic nie wskazuje na wielkie rozstanie...pozdrawiamy wszystkich "przed" i "po"
____________
Ludmiła i Wojtek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:53
#9

Monika&Mariusz! Super! Gratulacje! I szok, że się dostaliście na Polną. A my myśleliśmy, że sobie jaja robicie z tym falstartem i w ogóle! A trochę się śmialiśmy, że panikujecie No to widzę, że nasza Zośka zapoczątkowała wysyp grupy. Oby tak dalej. Powodzenia dla reszty!

__________
Ola i Marcin

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:53
#10

gratulacje dla szczęśliwych rodziców . Ciekawe kto następny ...
___________
Agnieszka i Tomek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:54
#11

10 lipca urodził się Tymoteusz http://picasaweb.google.com/tomasz.skrobala/Tymoteusz

______________
Agnieszka i Tomek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:55
#12

Agnieszka i Tomek! Gratulacje!!! Niezły okaz ten Wasz synuś, ile waży? Bardzo się cieszymy i mamy nadzieję, że wszystko ok?
Miałam napisać o porodzie i ciągle coś (głównie Zofik) przeszkadza, żeby tak usiąść na spokojnie (ale siedzieć mogę już od dłuższego czasu ) Więc tak skrótowo: U nas zaczęło sie jak na filmach - o trzeciej w nocy. Ale nie panikowaliśmy i do szpitala pojechaliśmy dopiero koło 6. Do Jagody: zdążyłam ogolić nogi! No i w szpitalu (Raszei) zaczął się stres, bo nas nie przyjęli. Mimo, że byłam pacjentką ordynatora! Wywalili! Kazali jechać na Lutycką albo dzwonić i czekać. No to pojeździliśmy po Poznaniu, już miałam wizje porodu na jakimś rondzie. Wszystko dobrze się skończyło, bo nas o 8 przyjęli z powrotem, ale co się nadenerwowaliśmy to nasze. Dalej było podobnie - dzień zawalony porodami i traktowanie zgodne z tym. Z jednej strony się nie dziwię, personel radził sobie jak mógł, ale człowieka krew zalewa jak pomyśli o nawoływaniach do prokreacji i zmniejszania niżu demograficznego. Dobrze, dobrze, to niech ktoś stworzy do tego warunki! Ale dość tej goryczy. Sam poród - BARDZO MęCZąCY. To jest to, co mnie zdziwiło, bo myślałam, ze dam radę chodzić, skakać na piłce itp. a ja po prostu nie mogłam ustać na nogach momentami. Marcin "mną skakał", bo ja nie miałam siły. Ale dało się przeżyć. Obecność Marcina okazała się niezastąpiona, nie odszedł ode mnie na krok. Bez niego sobie nie wyobrażam!!! Sam poród, jak na pierwiastkowe standardy, nie był zbyt długi, w książeczce mam wpisane I faza 6,5 godz, II faza 30 min. Ale jak na to, kiedy poczułam pierwszy skurcz to wszystko wszystko razem trwało 14 godz, ale te pierwsze siedem dało się spoko wytrzymać.
Aha i nie zgadzam się z twierdzeniem jakiejś laski cytowanej przez Jagodę, że "poród to pikuś, połóg to jest dopiero jazda" (czy jakoś tak). Dla mnie połóg to luzik, pozbierałam sie bardzo szybko, czego i reszcie dziewczyn życzę.
Czekamy na kolejne dzieciaczki, pozdr
______________
Ola i Marcin

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:55
#13

Cześć witam wszystkich , podobnie jak Ola nie od razu mogłam znaleźć czas na coś poza Pati, więc dopiero teraz: serdeczne gratulacje dla szczęśliwych rodziców zarówno Oli i Marcina jak Agnieszki i Tomka!!!!
Straaasznie się cieszę, że Patrycja jest już z nami, choć tak naprawdę miała zaczekać do 10 lipca...Ale mamusia chyba za bardzo szalała w ogródku i mała miała dosyć, stwierdziła, że na zewnątrz może będzie ciekawiej!
Zaczęło się w sobotę wieczorem, o 22 zaczęły odchodzić mi wody, choć nie do końca byłam przekonana, że to właśnie TO, Mariusz też mnie uspokajał, no bo niby dlaczego już? Poszliśmy grzecznie spać a w nocy zaczęły się pojawiać skurcze, najpierw tak co 1,5h później co 1h, ale o 8 rano przeszły... Ale wody odchodziły dalej, więc stwierdziliśmy, że zjemy ze spokojem śniadanko i pojedziemy na Polną skontrolować co się dzieje. Całe szczęście, że zjadłam dwa jajka na twardo i dwie buły, bo później okazało się, że był to mój ostatni posiłek do poniedziałku rano i dzięki niemu jakoś dotrwałam. Na Polnej zbadał mnie lekarz i stwierdził, że wody odeszły i zostaję, bo grozi to zakażeniem. Dostałam oksy i grzecznie leżałam pod kroplówką (żadnych spacerów, prysznica, czytania, podjadania) czekając na skurcze i wolny pokój porodowy. W końcu przewieźli mnie do pokoju, a tam już zaczęły się regularne skurcze, coraz szybciej. Mariusz był cały czas ze mną i muszę przyznać, że bardzo mi pomagał, bez niego sobie teraz nie wyobrażam, – zapominałam oczywiście o oddychaniu to mi przypominał i w ogóle był strasznie kochany - cały czas przytrzymywał mi nogę bo tylko mając ją zgiętą nie łupało tak okrutnie w prawym boku, a sama nie byłam w stanie jej utrzymać. Owszem, bolało, ale bardziej dokuczał mi ból kręgosłupa niż same skurcze. W końcówce – po 4,5h - przysypiałam, niewiele pamiętam, a później przyszedł jeden wielki skurcz, trzy parcia i w 5min mała była już z nami.
Pobyt w szpitalu trochę nam się wydłużył, bo w środę w dniu wyjścia mała zaczęła żółknąć i zostałyśmy na fototerapii. Wyszłyśmy w niedzielę czyli w sumie po tygodniu.
Nareszcie wszyscy razem w domku!
Pozdrowienia dla całej grupy i czekamy kto następny!
Monika

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:55
#14

A tutaj chwalimy się naszą córeczką: http://picasaweb.google.pl/farmonika76/Patrycja29062008r
___________
Monika i Mariusz

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:55
#15

wczoraj wieczorem prosto z Polnej przywieżliśmy do domu przepięknego MikołajaSmile właśnie leży mi na sercu,wiec o tym jak przyszedł na świat napiszę późniejSmilezdrowy jak ryba i typ aniołkaSmile pozdrawiam i trzymam kciuki, którzy jeszcze nie mają swoich skarbów przy sobie.. obłęd jakie to szczęścieSmile)))))))
________
Ludmiła i Wojtek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:56
#16

No jest super! Gratulacje! A już myślałem że nasz wątek ...hm "wyginął"!!!Przecież parę osób miało się "wysypać' jeszcze w czerwcu. Ale się cieszymy razem z Wami!!! Ja ciągle jestem w szoku!!! W moim wieku (Mariusz pisze) to może być szkodliwe:-))) Kochane są maleństwa.
_________
Monika i Mariusz

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:56
#17

Ludmiła i Wojtek! A tak dzisiaj o Was rozmawialiśmy - że chyba będziecie następni! I mieliśmy rację! Super, super, gratulujemy! Czyli na razie idziemy łeb w łeb - dwie dziewczynki, dwóch chłopców. Ale jeszcze ktoś miał termin wcześniejszy (nawet jeszcze przede mną) - ciekawe, czemu się nie odzywają. Czekamy na następne informacje, bo nie wiem, jest ta nasza Zochna najstarsza z grupy, czy nieSmile
_________
Ola i Marcin

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:56
#18

U nas wszystko zaczęło się od pękniętego pęcherza..w pon o 1 w nocy przez sen poczułam, że coś cieknie, poszłam do łazienki i okazało się, że to wody płodowe... powoli zeszłam na dół i oznajmiłam Wojtkowi, że to chyba czas nadszedł.. On słodko spanikowany zaczął latać po domu, szykować się do wyjścia, a mi się śmiać chciało, bo zero bólu, w sumie mogłabym nawet wsiąść za kółko i dojechać do szpitalaSmile) no ale nic, torba była spakowana, więc stwierdziliśmy, że jedziemy na Polną choćby kontrolnie (jakoś nie wierzyłam, że nas nie odeślą).. W szpitalu badanie i okazało się, że są już 2 cm i wody odchodzą dość szybko. Decyzja - zostaję w szpitalu (całe szczęście mieli wolne łóżka!!). Od 3 - 6 rano męczyłam się nie mogąc spać przez te wszystkie jęki dochodzące z porodówek - też to przeżyłyście?? koszmar jakiś..o 6 rano zaczęły się pierwsze skurcze, delikatne, więc zero bólu. o 8 kontrola lekarza, badanie - 3 cm i decyzja - "Panią proszę na porodówkę i podłączyć pod oxy".. wtedy troszkę spanikowałam, bo przypomniały mi się te jęki... No ale nic, o 9 wylądowałam na łóżku w sali porodowej i zaczęłam stamtąd dzwonić.. Sama się usmiałam, bo rozmawiałam z tatą, mamą no i z Wojtkiem - przyjechał na 10. od 11 zaczęły się konkretne skurcze, takie, że w końcu ok 12 musiałam odpuścić i poprosić o pierwszą dawkę przeciwbólowego.. o 13 była już magiczna 10, także położna gratulowała szybkiego przejścia 1 fazy. Niestety za wcześnie trochę, bo 2 faza u mnie trwała 90 min!!!! Kobiety wiecie jak to jest ze skurczami partymi, więc wiecie też co znaczy męczyć się 90 min w takim bólu... dlatego wzięłam jeszcze 2gą dawkę przeciwbólowego..Dziękuję naturze, że ten ból kobieta wypiera gdzieś wgłąb nieświadomości!! Nie obyło się też bez ciśnięcia na brzuch (Wojtek nie omieszkał "delikatnie" zwrócić lekarce uwagi, że wypychanie łokciem nie jest najlepszym sposobem), okazało się, że mały miał troszkę za krótką pępowinę, stąd ten cały trud.. no ale o 14,31 leżał już na moim brzuchu, dostał buziola w główkę, a cała reszta poszła już jak po maśle. Mały 10 punktów, zdrów jak ryba, śliczny jak laleczka, a my szczęśliwi, że już jest z nami!! I muszę przyznać, że nie wiem, czy bez wsparcia Wojtka dałabym radę - stał przez te wszystkie godziny przy mnie i pozwalał sobie wykręcać dłoń na wszelkie stronySmile
Po 3 dniach pobytu w szpitalu wyszliśmy do domu i tu nam najlepiej na świecieSmile))
________
Ludmiła i Wojtek

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:57
#19

Ola i Marcin, Ludmiła i Wojtek - a pokażecie jakieś zdjątka waszych pociech??? Te maleństwa są takie kochane, ja nie mogę się nadziwić, jak nasza Patrycja zmienia się z dnia na dzień.
Dziewczyny powiedzcie czy miałyście skierowanie na usg bioderek i czy już robiłyście? My przy wyjściu ze szpitala dostałyśmy wpis w książeczce zdrowia, żeby zrobić usg w ciągu pierwszego miesiąca. A najwcześniejsze terminy na fundusz są we wrześniu!!! Pozostaje nam tylko zrobić to odpłatnie w prywatnym gabinecie... Możecie polecić jakiś dobry w Poznaniu?
Monika

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:57
#20

Polecam "Amicus"ulica Garczynskiego 15 tel.061 83 31 461 koszt 50 zl.
Pozdrawiam z innej grupyWink
_________________
Madzia i Adam