Tytuł: CafeBocian - Strona Rodziców :: Grupa z nazwÄ… od 12 marca do 30 kwietnia 2008

Dodane przez Administracja dnia 18/11/2010 12:56
#18

U nas wszystko zaczęło się od pękniętego pęcherza..w pon o 1 w nocy przez sen poczułam, że coś cieknie, poszłam do łazienki i okazało się, że to wody płodowe... powoli zeszłam na dół i oznajmiłam Wojtkowi, że to chyba czas nadszedł.. On słodko spanikowany zaczął latać po domu, szykować się do wyjścia, a mi się śmiać chciało, bo zero bólu, w sumie mogłabym nawet wsiąść za kółko i dojechać do szpitalaSmile) no ale nic, torba była spakowana, więc stwierdziliśmy, że jedziemy na Polną choćby kontrolnie (jakoś nie wierzyłam, że nas nie odeślą).. W szpitalu badanie i okazało się, że są już 2 cm i wody odchodzą dość szybko. Decyzja - zostaję w szpitalu (całe szczęście mieli wolne łóżka!!). Od 3 - 6 rano męczyłam się nie mogąc spać przez te wszystkie jęki dochodzące z porodówek - też to przeżyłyście?? koszmar jakiś..o 6 rano zaczęły się pierwsze skurcze, delikatne, więc zero bólu. o 8 kontrola lekarza, badanie - 3 cm i decyzja - "Panią proszę na porodówkę i podłączyć pod oxy".. wtedy troszkę spanikowałam, bo przypomniały mi się te jęki... No ale nic, o 9 wylądowałam na łóżku w sali porodowej i zaczęłam stamtąd dzwonić.. Sama się usmiałam, bo rozmawiałam z tatą, mamą no i z Wojtkiem - przyjechał na 10. od 11 zaczęły się konkretne skurcze, takie, że w końcu ok 12 musiałam odpuścić i poprosić o pierwszą dawkę przeciwbólowego.. o 13 była już magiczna 10, także położna gratulowała szybkiego przejścia 1 fazy. Niestety za wcześnie trochę, bo 2 faza u mnie trwała 90 min!!!! Kobiety wiecie jak to jest ze skurczami partymi, więc wiecie też co znaczy męczyć się 90 min w takim bólu... dlatego wzięłam jeszcze 2gą dawkę przeciwbólowego..Dziękuję naturze, że ten ból kobieta wypiera gdzieś wgłąb nieświadomości!! Nie obyło się też bez ciśnięcia na brzuch (Wojtek nie omieszkał "delikatnie" zwrócić lekarce uwagi, że wypychanie łokciem nie jest najlepszym sposobem), okazało się, że mały miał troszkę za krótką pępowinę, stąd ten cały trud.. no ale o 14,31 leżał już na moim brzuchu, dostał buziola w główkę, a cała reszta poszła już jak po maśle. Mały 10 punktów, zdrów jak ryba, śliczny jak laleczka, a my szczęśliwi, że już jest z nami!! I muszę przyznać, że nie wiem, czy bez wsparcia Wojtka dałabym radę - stał przez te wszystkie godziny przy mnie i pozwalał sobie wykręcać dłoń na wszelkie stronySmile
Po 3 dniach pobytu w szpitalu wyszliśmy do domu i tu nam najlepiej na świecieSmile))
________
Ludmiła i Wojtek